Cesar Millan show
Trudno uwierzyć, gdzie jakiś czas temu byłam 😉 Cezar to przecież jedna z osób, której metody mi nie odpowiadają z bardzo wielu powodów. Ba! Nie odpowiadają też Waszym psom – zapewniam Was!
Obijało mi się ostatnio o uszy, że wycofuje się on z metod awersyjnych, mających na celu zdominowanie psa, pokazanie, kto tu rządzi, kto jest przywódcą itd.
Znajoma zaoferowała mi wejściówkę na jego show, które odbyło się wczoraj w Łodzi w Atlas Arenie. Bez zastanowienia stwierdziłam, że chętnie się wybiorę, może mnie jednak czymś zaskoczy ? Nie wiem na co liczyłam: to, że program w tv potrafią być manipulacją to wiem, ale przecież książkom sam autor już nie zaprzeczy. W każdym razie poszłam 🙂
Byłam, widziałam – czyli o tym jak wszystkie moje obawy się sprawdziły!
Trudno uwierzyć, gdzie jakiś czas temu byłam 😉 Cezar to przecież jedna z osób, której metody mi nie odpowiadają z bardzo wielu powodów. Ba! Nie odpowiadają też Waszym psom – zapewniam Was!
Obijało mi się ostatnio o uszy, że wycofuje się on z metod awersyjnych, mających na celu zdominowanie psa, pokazanie, kto tu rządzi, kto jest przywódcą itd.
Znajoma zaoferowała mi wejściówkę na jego show, które odbyło się wczoraj w Łodzi w Atlas Arenie. Bez zastanowienia stwierdziłam, że chętnie się wybiorę, może mnie jednak czymś zaskoczy ? Nie wiem na co liczyłam: to, że program w tv potrafią być manipulacją to wiem, ale przecież książkom sam autor już nie zaprzeczy. W każdym razie poszłam 🙂
Byłam, widziałam – czyli o tym jak wszystkie moje obawy się sprawdziły!
Cezar jest przesympatycznym i uśmiechniętym człowiekiem. Robi rewelacyjne show, opowiada w sposób bardzo interesujący i zabawny dlatego właśnie powinien być … komikiem, a nie behawiorystą czy trenerem.
Zanim wszyscy zwolennicy Cezara mnie zaatakują zacznę może od początku i pokrótce streszczę co się działo.
Bohater wieczoru wbiegł na scenę, jak prawdziwy showman przywitał się z publicznością i zapewnił, że po tym wieczorze nasze problemy z psami znikną. Serio ? Jeszcze ktoś w to wierzy ? Po dwóch godzinach słuchania kabaretu w wykonaniu Cezara wszystkie psy staną się szczęśliwe ? A nie, wróć!!! Przecież to ludzie w pierwszej kolejności w tej hierarchii mają stać się szczęśliwi, a nie ich psy. Zostały omówione (na żywych organizmach 4 najczęstsze przypadki, z jakimi właściciele psów mają problem)
1) Skakanie na ludzi
2) Podjadanie i zbieranie na spacerze jedzenia
3) Ciągnięcie na smyczy
4) Fiksacja / uzależnienie od piłki/aportu
Na 3 pierwsze problemy „pomogła” smycz typu ringówka/ dławik, zwana przez kilku behawiorystów smyczą „behawioralną”. W skrócie, taka smycz razem z obrożą, jak pętla dla wisielca, który planuje samobójstwo 😉. Zdaje się, że Cezar, jak na zaklinacza przystało miał zaczarowaną bo można było ją kupić w sklepie z gadżetami za czterokrotność polskiej ceny 😉 Nie twierdzę, że jest ona największą zbrodnią jaką możemy zafundować psu, są gorsze. Znam osoby, które czasem korzystają z takiej smyczy, szczególnie w warunkach schroniskowych, gdy nie znają psa i muszą go wyprowadzić, a jednocześnie zadbać o swoje bezpieczeństwo. Osobiście jej nie lubię i nie stosuję i zdaję się, że i bez jej pomocy radzę sobie całkiem nieźle 😉
Nie obyło się też bez syczenia (mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ) i dotykania psa w okolicy zadka, gdy coś było nie po ludzkiej myśli.
Chciałabym omówić problem każdego psa kolejno (yyy wróć! człowieka) ale piszę ten tekst i już wyszło mi półtorej strony, a nawet nie zbliżam się do sedna. Cierpliwości! 🙂
Program był tak asekuracyjny, że byłam wręcz pewna, że bohater wieczoru zrobi z siebie anioła, gdyż miał on mówić o budowaniu relacji, zaufaniu i szacunku. Dla mnie bohaterem się nie stał, jednak wszystko było przeplatane pięknymi bajkami, przygotowanymi specjalnie pod „problemowe psy”, albo problemowe psy zostały dobrane do jego scenariusza bo wcześniej za kulisami trwał casting. Na końcu pojawiała się także wzruszająca bajka o jego psie, którego nie ma już z nami, a tak wiele mu zawdzięcza. Wszystko to powoduje, że nawet ja jeszcze kilka lat temu mogłabym się na to nabrać, gdyż w tej opowieści o krainie mlekiem i miodem płynącej nie zwracałabym uwagi na szczegóły. A te szczegóły to jest to, na czym powinna opiewać cała relacja z psem – komunikacja, zrozumienie psa, emocje, obserwacja.
Podobnie jak on, mówię dużo o budowaniu relacji, opartej na zaufaniu i szacunku, ale chyba te pojęcia znaczą dla nas zupełnie co innego. Szacunek i zaufanie to coś, co zdobywamy poprzez wzajemne poznawanie się, zrozumienie i WSPÓŁPRACĘ. Tak, współpracę, a nie korygowanie psa smyczą czyli pod-po-rzą-dko-wa-niem. Czy podporządkowanie to budowanie relacji, opartej na zaufaniu ? NIE.
Każdy z psów wychodził na scenę w dużym stresie. Szukał wsparcia u właścicieli, kontaktu wzrokowego. Mówił ” ja nie mam ochoty na spotkanie z takim tłumem ludzi”, „boję się, chodźmy stąd”. Nic dziwnego, sytuacja jest tak nienaturalna, że większość psów czułaby niepokój.
Wyobraźcie sobie teraz, że do tego stresu dokładamy psu jakiegoś obcego faceta, który nawet nie pozwolił się obwąchać, nie pozwolił psu sprawdzić kim jest, nie zadbał o jego komfort i zaczyna nim kierować. Żadne z tych zachowań nie zostało skomentowane / zauważone przez prowadzącego – czyli to co najważniejsze nie zostało powiedziane.
Nie zarzucam mu skuteczności metod, one działają, choć bez zrozumienia psa prędzej czy później będą eskalowały i dawały ujście emocjom w innych sytuacjach i innym zachowaniem. Pies frustrację, brak zrozumienia, stres i strach musi gdzieś skanalizować, nie ma opcji, aby było inaczej i wtedy dopiero zaczynają się prawdziwe problemy.
Skoro mowa już o emocjach, to wiele z jego ust o nich słyszałam, ale nic konkretnego. Raczej mówi o emocjach, ale ludzi. Tak jakby psy były maszynami i emocji nie miały, a nam wolno by było tworzyć uniwersalną instrukcję, która będzie receptą do zastosowania przy każdym psie.
Nie ma jednej złotej recepty jak zapewnia showman.
Przypadek 1 – SKAKANIE. Skakanie jest rodzajem komunikacji i może ono w zależności od kontekstu oznaczać coś innego. Może być rytuałem powitalnym, może być informacją dla właściciela, gdy pies nie czuje się pewnie i chcę odejść, może być komunikatem, gdy pies coś od nas chce, a może być też zachowaniem demonstracyjnym, sugerującym odcięcie kogoś od swojej grupy społecznej (Notabene tak, jak zrobili to jeden z buldogów francuskich na scenie). Skoczył na Cezara, aby powiedzieć mu: „odejdź od mojej grupy społecznej, mam Cię dość”. Zrobił to wtedy, gdy już nikt nie słuchał jego wcześniejszych komunikatów: „chodźmy stąd, nie chcę tu być” i gdy stres coraz bardziej w nim narastał – co ciekawe, Cezar w tym momencie stwierdził, że psy się uspokoiły.
Przypadek 2 – PODJADANIE. Niektóre psy mają silną potrzebę zdobywania jedzenia, poszukiwania jedzenia, wzmacniania pewności, pracowania, inne znalazły kilkadziesiąt razy coś na spacerze i w ten sposób się nagradzają, organizując sobie rozrywkę, ale jeszcze dla innych (najczęściej się z tymi spotykam) jest to strategia radzenia sobie z sytuacją, w jakiej się znajdują, gdy np. pies nie do końca radzi sobie z otoczeniem lub poziom stresu znacznie się zwiększył.
Przypadek 3 – CIĄGNIĘCIE NA SMYCZY. Wysoki poziom energii, niezapewnienie podstawowych potrzeb, ciągnięcie do zapachów, problem w relacjach, strach – to tylko niektóre powody, dla których psy to robią. Każdy z nich należy rozpatrywać indywidualnie.
Przypadek 4 – UZALEŻNIENIE OD PIŁKI /APORTU – Chęć zwrócenia na siebie, uwagi utrata kontroli, zachowanie zastępcze, nadmiar energii, wyostrzona jedna z sekwencji polowania lub jedna ze strategii radzenia (podobnie jak z jedzeniem)- tutaj jak widzicie powodów też może być kilka. Uzależnienie od piłki nie prowadzi do niczego dobrego i zwiększa poziom kortyzonu. Takim psom zazwyczaj trzeba zaoferować także inne formy rozrywki, pracę nosem, współpracę opartą na szkoleniu, zabawy wyciszające, ćwiczenia z autokontroli, a nie jedynie nauczyć, że „możesz wziąć piłkę, gdy ja pozwolę”
Na każdy problem psa i człowieka trzeba spojrzeć kompleksowo, nie da się żadnego problemu rozwiązać w 5 minut, w sztucznych warunkach na scenie, na dodatek bazując na podejściu granice- ograniczenia- zasady. Owszem, to jest potrzebne, ale, jakie one są zależy tylko od tego kim jesteśmy i czego oczekujemy od psa, od siebie. To zależy od naszej relacji z psem – każdy ma swoje granice, ale i pies ma swoje granice, które też powinny być przez nas respektowane. Jak np. niechęć psa do całowania go po pysku – (wspomniany przez Cezara west)
Są jednak 2 rzeczy, z którymi się zgadzam, ale nie są to żadne odkrycia:
Po pierwsze: to, że pies jest przodkiem wilka. Dawniej był prapsem, który miał pracę ( pilnował, polował, zaganiał zwierzynę, pracował w zaprzęgach itd.) a dziś jest bezrobotnym kanapowcem, stąd wiele problemów – szczególnie, że zabraliśmy im przestrzeń i ruch, wprowadziliśmy coraz więcej ograniczeń i coraz więcej od nich wymagamy, ale nie tego do czego zostały stworzone. Miałam nadzieję, że temat ten pociągnie dalej, zachęcając innych do próbowania różnych psich aktywności.
Po drugie: moment w którym na końcu powiedział o tym, że warto adoptować psy, że dla każdego, rozpocznie się wówczas fascynująca przygoda. Wspieram adopcje i zgadzam się z tym w 100%.
Podsumowując: Wydaję mi się, że Cezar naprawdę kocha psy i nie chce zrobić im krzywdy, tym bardziej dziwi mnie fakt, że od lat działa tymi samymi metodami, nic się nie zmieniło, choć w nauce o psach zmieniło się bardzo wiele. Mamy już etogram, szereg nowych badań i doświadczeń i wiemy już jak komunikować się z psami, jak obserwować je, by lepiej je rozumieć i jak budować zaufanie. Wiemy znacznie więcej o emocjach i ich wpływie na zachowanie psa. Wszystko to jest niezbędnym fundamentem do tego, by żyć zgodnie pod jednym dachem, dbając o potrzeby całego duetu – zarówno człowieka, jak i psa. Do tego, by właściwie komunikować się z psem naprawdę nie potrzebujemy, ani teorii dominacji, ani szkolenia opartego na przymusie, korektach, ani nawet smakołyków.
Zachowania zwierząt w stadzie wygladają podobnie. Dla nas suka która przegania od piersi mocno ruchliwego szczeniaka czy nawet karci nawet przygryzieniem gdy młody zwyczajnie przegina mogłaby byc/ a czasem i jest postrzegana jako „zła matka” a tak nie jest. Według mnie czytająć książki oglądając różne programy i po odbyciu różnych szkoleń oraz przetestowaniu ich na chociażby własnym kaukazie sama stwierdziłam że motoda ja to nazywam (oczywiscie w duzym uproszczeniu)”powrotem do zachowań naturalnych w stadzie” jest jedną z lepszych. Pies podjadający ze stołu, to nie ma prawa sie zdazyc w stadzie, zawsze jako pierwszy je przywódca – czasem przodem puszcza szczenięta, a potem reszta stada. Prawda jest to ze jeśli w domu/stadzie człowiek nie obejmie przywódctwa to zrobi to pies. Jednym z przykładów jest kundelek mojej mamy 4 lata wychowywana przeze mnie na zasadzie zycia w stadzie. Wystarczył maks miesiąc pod opieka „swojej właścicielki” i pies nie traktuje jej jako „samca alfa” 🙂 Przepraszam za błędy pisałam na szybko. Pozdrawiam
Zachowania naturalne w stadzie są istotne, a ich wnikliwa obserwacja i cały etogram psich zachowań niezbędny, aby rozumieć lepiej psy. Nie możemy jednak zappminać, że ludzie nie są psami i na dodatek psy o tym wiedzą, dlatgo warto budować relację w oparciu o komunikację, wychowanie a nie udając psa 😉 Jasne jest, że zarówno w świecie psów, dzieci ludzkich, a także innych gatunków brak granic nie jest dobry, ale to nie ma nic wspólnego z samcem alfa, tylko na ogół brakiem jasnych i czytelnych zasad dla psa ze strony przewodnika. Słowo klucz to mądry przewodnik, a nie przywódca. Trzeba mieć szeroką perespektywę w postrzeganiu tych wspaniałych istot ?