Kilka powodów, dla których nie lubię i nie polecam wysuwanej smyczy typu flexi dla psa
Krótki wpis o smyczy, której nie lubię i przez kilka lat znalazłam tylko jeden jej plus, na dodatek dość pozorny.
Dlaczego używamy flexi ? Dzieci ją lubią bo jest „dorosłym” narzędziem do prowadzenia psa. Sądzę, że jest to związane u nich z poczuciem odpowiedzialności i posiadaniem „fajnego” gadżetu. Dorośli, których znam używają zawsze jednego argumentu – “mój pies ma więcej przestrzeni do spacerowania”. Fakt! Na dodatek niezaprzeczalny, ale to JEDYNY racjonalny argument, a i na to znajdą się co najmniej dwie alternatywy, ale o tym na końcu.
No to teraz minusy:
- Smycz flexi nigdy nie jest luźna – to spory dyskomfort dla psa, który napotyka różne bodźce; psy, ludzi, ruchome obiekty itp. Podczas takiego spotkania, nawet jeśli nie dochodzi do interakcji smycz powinna być luźna i dawać psu poczucie przestrzeni, możliwość odejścia.
- Pies nie zna długości smyczy – z moich obserwacji wynika, że pies, który nie zna długości smyczy, albo nie potrafi na niej chodzić, albo czuje się mniej pewnie, najczęściej jedno i drugie. Nie wie, na ile może sobie pozwolić i jaki dystans dzieli go między nim, a opiekunem bo dystans ten stale jest zmienny. Psy na flexi często też chodzą slalomem, co jest uciążliwe dla (trzeźwego) przewodnika, a przecież chodzi o to, by się dostroić.
- Pies może na niej ciągnąć – to ściśle związane jest z punktem drugim. Skoro pies nie zna długości smyczy, a tylko jej napięcie i wyciągnięcie powoduje, że może iść dalej zaczyna nawykowo ciągnąć. To prosta logika, na tyle prosta, by zmotywowany pies ją biegle opanował 😉
- Gwałtowna i niezapowiedziana blokada – wyobraź sobie, że biegniesz przez ulicę na czerwonym świetle i nagle ktoś łapie Cię za kaptur i zatrzymuje po środku samochodów. Poziom strachu i adrenaliny wzrasta. Chcesz uciekać, ale nie możesz bo jakiś ( tu wstaw własny epitet) Cię powstrzymuje. Smycz blokowana jest w różnych nieprzyjemnych i stresujących momentach dla psa, na dodatek bez zapowiedzi. To też bardzo zaburza zaufanie na wspólnych spacerach.
- Nieprzewidywany upadek – sytuacje z magicznie wypadającą smyczą, jak się okazuje zdarzają się nie rzadko. Turkocząca rączka automatu, wijąca się po chodniku może wywołać panikę nawet u pewnego siebie psa, przecież nagle coś zaczyna go gonić. Naturalną reakcją jest ucieczka od tego, ale i z tym (SIC!)
- Możliwość zacięcia się w najmniej oczekiwanym momencie. Nad tradycyjną smyczą masz panowanie, łatwiej nią zarządzać. Automat robi nam czasem psikusa i nie chce się zablokować wtedy, gdy faktycznie może być potrzeba skrócenia smyczy. Nagle smycz rozwija się niczym tocząca kula śniegowa ze stromej góry, nabiera tempa i …, zatrzymuje się (lub nie!) prosto przed kołami samochodu, rowerem, lub innym psem, człowiekiem, dzieckiem ( tu wstaw swoją mroczną wizję)
- Dźwięk automatycznej smyczy może powodować napięcie i dyskomfort – może to nie takie straszne, no chyba, że Twój pies ma problem z dźwiękiem, otoczeniem, jest bardzo subtelny lub jest nadwrażliwy, a na dodatek słyszy lepiej niż Ty – CZTERY RAZY LEPIEJ!
- Brak możliwości swobodnego puszczenia smyczy, np. podczas treningu – jeden z punktów zajęć organizacyjnych na moich zajęciach dotyczy braku możliwości uczestnictwa z psem na smyczy flexi – to jest po prostu niewygodne dla psów. A, nie, wróć!!! -Tym razem także dla ludzi 😉
Tradycyjne smycze mogą być regulowane na kółeczkach i przepinane na krótsze w razie potrzeby. Najlepiej, jeśli mają około trzech metrów – to naprawdę sporo i idealnie jak na osiedlowy spacer. Spacer jest dla psa, dlatego czasem trzeba ponieść jego koszty i idąc z psem na smyczy liczyć się z wejściem w krzaki, błotko, kupę lub inną niespodziankę. Dobrze jest czasem pośledzić na spacerze swojego psa ( o ile nie ciągnie) i jeśli to możliwe podążać za nim – to sprzyja dostrajaniu się, a dostrajanie sprzyja budowaniu relacji 🙂
Alternatywą dla flexi jest wypracowanie przywołania i puszczanie psa, w miejscach, gdzie jest to możliwe. Jeśli jednak z jakiś powodów nie możesz puszczać go luzem możesz w odpowiednich warunkach, w miejscach, gdzie jest więcej przestrzeni przepinać psa na zwykłą linkę i puszczać go razem z nią lub prowadzić na niej.
Używanie flexi nie jest zbrodnią, ale niestety najczęściej wygodą w jedną stronę, gdy spojrzysz na to z perspektywy psa okazuje się, że narzędzie to nie wpływa korzystnie na jego komfort, poczucie bezpieczeństwa, ani na Waszą relacje.
Jeśli się zgadzasz, chcesz coś dodać od siebie lub masz odmienne zdanie i widzisz więcej korzyści z używania flexi daj znać w komentarzu.
Bardzo interesujący i wartościowy wpis! Dziękuję! Już dawno temu przestałam korzystać z flexi i mój psiak lubi to!! 🙂
Dziękuję. Cieszę się, że widać różnicę 🙂
Nie rozumiem tego nakręcenia hejtu na flexi. Mój pies nie potrafi wytracić energii nawet na długim spacerze na której smyczy, a linka zwyczajnie się plącze o psie łapy, całego psa, krzaki, drzewa, wszystko. Mój pies doskonale zdaje sobie sprawę z długości smyczy i potrafi z biegu zatrzymać się na samym jej końcu bez pociągnięcia, tak samo jak dwa inne psy, z którymi czasem spaceruję na flexi. Nigdy nie miałam problemu z tego typu smyczą, mój pies się jej nie boi, myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, a ciągnięcie które musi pies wykonać żeby rozwinąć smycz myślę, że jest na tyle słabe, że nie jest istone i pies spokojnie może je odróżnić od siłowania się na smyczy od delikanego ciągnięcia smyczy, mój nie ma z tym problemu chyba, że coś go niesamowicie zafascynuje, ale takie są psy, nie ma ci tu zrzucać winy na rodzaj smyczy. Dlatego nie zbyt przekonują mnie powyższe argumenty, zwłaszcza, że znam dużo osób wypowiadających psy na tego typu smyczach i nie widać po nich dyskomfortu ani strachu xD wolę to niż godzinę spaceru i później problem w domu, bo pies nadal ma za dużo energii i nie wiadomo co z nim zrobić.
Na początek: Wiem, że długi ten komentarz. Nie mam nic wspólnego z producentami smycz flexi. Nie zgadzam się praktycznie z każdym punktem tego postu. Trochę, to szukanie za wszelką cenę negatywów i wymyślanie scenariuszy rodem z filmów klasy B. Odniosę się do każdego punktu. 1. Umiejętnie obsługiwana smycz może być luźna w każdej chwili: zablokować i dać krok w kierunku psa. 2. Pies nie zna długości smyczy ale ją poznaje. Po kilku wyjściach – mój zna. Może mam wybitnie mądre bydle ale zna. Bałem się o to i też się zastanawiałem jak to będzie ale jednak mają swój rozum. Nawet kiedy się rozpędza – smycz 8 m. – hamuje lub zawraca przed końcem. Nie wiem czym się kieruje. Myślę, że dźwiękiem rozwijającej się smyczy lub ma w sobie miarkę. 3. Pies może na niej ciągnąć. Stwierdzenie wręcz naukowe. Kluczem jest słowo „może”. Może też ciągnąć na zwykłej smyczy. Logika, o której mowa w tym punkcie, w odniesieniu do mojej odpowiedzi na punkt 2 jest całkiem inna. 4. Nagła blokada. Wracam do mojego punktu 1 i 2. I nasuwa się pytanie: Czy w nagłych, nieprzewidzianych sytuacjach mając zwykłą smycz nie robimy „nagłej blokady”? W przypadku agresji, nieposłuszeństwa w jakiejś sytuacji itp? 5. Nieprzewidywany upadek. Punkt wymyślony chyba na siłę. Mając agresywnego czy nieprzewidywalnego psa wolę, by się trochę zestresował (choć uważam, że on ma to gdzieś, bo jak poleciał za lisem czy czymś innym, to akurat dźwięk smyczy ma w dupie) niż biegł w siną dal. 6. Ten punkt idealnie podsumowany przez autora, by wstawić swoją mroczną wizję czyli film klasy B. Używaj sprawdzonych smyczy, dobrej klasy i przeznaczonych do określonej wagi psa. Jeśli tylko zauważysz minimalne problemy – kup nową. Unikniesz kłopotów. 7. Znów słowo „może”. Psy to nie zabawki, które trzeba chronić przed zewnętrznymi bodźcami. Niech się uczą. Słyszą 4 razy lepiej, to będą wiedzieć szybciej, że ten dźwięk nie jest zagrożeniem. Idąc tropem autora, nie powinno się chodzić z psem przy ulicy, bo samochody go będą stresować. A jak pies bardzo wrażliwy, to strach przy nim bąka puścić. 8. Brak możliwości swobodnego puszczenia… A kto z Was ma tylko jedną smycz? Kto ze zdrowym rozsądkiem idzie na zajęcia ze smyczą flexi? Reasumując odnoszę wrażenie, że ten kto pisze takie rzeczy jest producentem zwykłych smyczy.
Nie mamy nic wspólnego z produkcją czy promowaniem jakichkolwiek smyczy!
„Scenariusze rodem z filmów klasy B” mają miejsce każdego dnia, Opisane punkty są efektem obserwacji psów i ich przewodników, a także kilkuletnim doświadczeniem w pracy z psami ROŻNYMI, nie tylko moim czy Pana psem 😉
Używanie smyczy flexi to nie zbrodnia, jednak dużo większa wygoda dla nas – ludzi, a nie psów.