Instrukcja obsługi psa !?

 

Czy może istnieć instrukcja obsługi psa, kota, dziecka, dorosłego człowieka lub jakiegoś innego gatunku ? Na tak zadane pytanie odpowiedź zawsze powinna brzmieć: NIE. Istnieją jednak tacy, którzy wciąż próbują zaszufladkować innych w jeden encyklopedyczny zbiór z gotowymi wnioskami i opisem postępowania i nie ma im się co dziwić, przecież tak teraz mamy skonstruowany świat. Chcemy szybko, dobrze i wygodnie, najlepiej jeszcze tanio! Jeśli mamy problem oczekujemy szybkiego rozwiązania, jeśli mamy pytania to już po kilku sekundach znamy odpowiedź, albo odpowiedzi wiele bo speców od wiedzy ogólnej, szczególnie w internecie jest cała masa – na forach rozwija nam się

wszechwiedzący gatunek ludzki i potok złości i hejtu.

Wiele rzeczy, które jeszcze nasze prababcie i babcie robiły instynktownie dziś wykonujemy z przepisu lub instrukcji ( nie zawsze mądrego, nie zawsze dobrego). Dlaczego ? Na pewno tego nie potrafimy ? Czy aż tak się spieszymy ? Nie jesteśmy już samodzielni ? A może tak współcześnie żyjemy i wychowujemy, że zamiast poszukiwać, działać instynktownie, mamy wszystko podane na tacy, a jak już przyjdzie nam sprostać trudnemu wyzwaniu jesteśmy bezradni bo w żadnej szufladzie nie ma wiedzy, która w jednym prostym zdaniu dałaby nam odpowiedź na to co zrobić ?  Otóż kochani nie z psami takie numery.

Uwielbiam swoją pracę z dorosłymi ludźmi, dziećmi i psami, ale najbardziej nie lubię pytania co zrobić żeby  ….  ? Żeby mój pies nie niszczył rzeczy, żeby mój pies nie szczekał na innych, żeby mój pies się mnie słuchał, żeby wracał na spacerach, gdy zawołam, żeby nie sikał w domu… itd. Jednocześnie rozumiem bo, od tego jestem !  Zawsze staram się wtedy powiedzieć: „proszę przestań na chwilę zastanawiać się co z tym zrobić, zastanów się dlaczego tak jest, skąd się to bierze” ? Gdy poznamy swoje psy, ich emocje, powody i to co do nas mówią znacznie łatwiej będzie nam z nimi pracować, a w zasadzie to nie o samą pracę chodzi, a o to by umieć wspólnie i zgodnie żyć, poznawać nie tylko psa, ale i siebie.  Jeśli natomiast oczekujemy gotowej metody nawet, gdy działa ona w przypadku większości psów nie jest powiedziane, że musi zadziałać i tym razem. Ponadto używając tzw. gotowców możemy zrobić więcej krzywdy niż pożytku. To proste: mechaniczne podejście do psa, ( nawet jeśli pozytywne) nie rozwiązuje często jego problemu, a jedynie nasz. Jeśli pies na nas skacze bo chce odejść od jakiejś sytuacji i czegoś się obawia, robi to, by coś nam powiedzieć, czeka na wsparcie, być może czeka na naszą pomoc lub prosi o wyjście z danej interakcji.  Zgodnie z „mechaniczną” metodą odwracamy się od niego plecami i czekamy aż usiądzie. Pies w końcu usiądzie i pomyśli: „Świetnie, nie dość, że się boję to muszę jeszcze tu siedzieć” – klęska. Rozwiązaliśmy problem, pies przestał skakać, ale w ogóle nie staraliśmy  się zrozumieć tego co do nas mówił. Pies w końcu będzie siedział, albo będzie w przyszłości szukał innego zachowania, aby powiedzieć nam co czuje. Tak czy inaczej w pewnym momencie może całkowicie przestać do nas mówić skoro i tak go nie słyszymy i zacząć działać jedynie na własną łapę… czekajcie, jak my to nazywamy ludzkim językiem ? może się „nie słuchać” ! Jest, to idealne określenie. Może być tak, że pies przestał się słuchać bo przestał być słuchany albo nigdy nie sprostał do końca naszym oczekiwaniom bo  nie słuchaliśmy, tego co mówił. Psy komunikują bardzo dużo – są w tym doskonałe, szybkie i szczere do bólu – trzeba jedynie nauczyć się ich słuchać i je zrozumieć.

Inny przykład, gdy pies „żebrze” przy stole, zwykło się radzić, aby ignorować takie zachowanie to z czasem będzie powtarzać się rzadziej, aż całkiem wygaśnie. Co robić, by pies nie prosił o jedzenie przy stole ? „nie dawać” Tak, tak –  też tak kiedyś robiłam, tylko nie wiedziałam do końca dlaczego muszę ignorować swojego psa. Bywały dni, gdy chciałam podzielić się z nim, tym co jem, a bywały takie, że nie chciałam albo nie mogłam dać mu tego uznając, że akurat to co jem może mu zaszkodzić.  Nie chciałam przy tym zastanawiać się, gdzie można, a gdzie nie, że w kuchni tak, a w salonie nie, albo odwrotnie. Nie mówcie, że nie macie podobnie ? Od dłuższego czasu nie mamy takiego problemu. Zawsze, gdy robię coś w kuchni, lub jem w innym miejscu Andy przychodzi z nadzieją, że zaraz dostanie coś pysznego, nie dziwię się wcale – czasem dostaję, a czasem nie. Uznając jedynie za słuszną metodę „ignorować” lub „nie dawać” nie udałoby nam się dojść do dialogu, jaki prowadzimy ze sobą dziś.

Dawniej byłoby tak: Andy przychodzi do kuchni, a ja jem dajmy na to czekoladę. On mówi mi: ” ja chcę tą czekoladę”.

A ja nic.

On mówi znowu: „ja chcę tą czekoladęęę”.

A ja nic.

On na to: „Ej, jestem tu, daj mi czekoladęę”

A ja znowu nic, przecież trzeba ignorować psa, aby przestał.

Andy: „Ej, czekolada, czekolada, dawaj czekoladę, dawaj” !!! – skok, szczek, skok!

W psie narasta frustracja, irytacja, kombinuje co tu jeszcze zrobić, by ten matoł człowiek nareszcie go usłyszał. Nie da się w życiu ani ludzkim, ani psim unikać za wszelką cenę stresu, ale tu ten stres został nieświadomie i niepotrzebnie wywołany.

A jak wygląda to dziś ?

Andy przychodzi do kuchni, a ja jem czekoladę.

On mówi mi: ” ja chcę tą czekoladę”

Ja: patrzę na niego, patrzę na czekoladę, znów patrzę na niego i mówię bardzo wolno i spokojnym głosem „nieeee doooostanieeesz” – Andy odwraca się i idzie zajmować się swoimi sprawami – Stres i frustracja tu nie narastają bo pies wie czego ma się spodziewać. Oczywiście wszystko zależy od relacji z psem, od psa i od opiekuna – dlatego nie chcę by ktoś znowu potraktował tu cokolwiek z tego co przeczytał jako „instrukcję obsługi psa” – bo taka nie istnieje!

W pracy z klientami i ich psami obserwuję ich relację uczę jak rozpoznawać mowę ciała psa, to co nam komunikują, następnie siadamy wspólnie analizujemy zachowanie psa, potrzeby właścicieli i to co można w takiej sytuacji zrobić. Jedno jest pewne:  bez poznania swojego psa, budowania relacji i zaufania, nie ma dobrych duetów.

Dziwi mnie dlatego fakt, z jaką lekkością przychodzi ludziom dawanie innym złotych rad na forach, portalach społecznościowych, ale i w realu nie mając kompletu informacji o danym duecie; człowieku i psie. To straszne, w ten sposób można jedynie bardziej zniszczyć to co przez cały czas budowali.

Mnie ani doświadczenie, ani nauka o psach, ani seminaria na które jeżdżę by zdobywać dodatkową wiedzę nie obligują do tak szybkiej diagnozy. To nie moralne wystawiać wszystkim taką samą receptę, dlatego jeśli macie problem z psem lub pies ma jakiś problem kontaktujcie się z kompetentnymi osobami, które Wam pomogą, nie szukajcie tylko wiedzy w internecie, na forach czy w książkach, nie klasyfikujcie Waszej sytuacji do konkretnej szufladki. Owszem poradniki są po to, by móc z nich korzystać, jednak czasem instynkt i Wasza wiedza na temat Waszego psa powie Wam znacznie więcej niż podręcznik czy program w telewizji, a szufladkę każdy powinien mieć swoją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *